Opinia o produkcie Jelly Bear Hair

Może to dziwnie zabrzmi, ale chcę wam opowiedzieć o tym, jak żelki uratowały moje włosy przed nożyczkami. Tak, tak, dobrze czytacie: żelki. Na całe szczęście, zanim wybrałam się do fryzjerki, natrafiłam na wychwalające produkt Jelly Bear Hair opinie. Sama też co nieco poczytałam i zdecydowałam się dać włosom ostatnią szansę. Na szczęście!

Od jakiegoś czasu obserwowałam pogarszanie się kondycji moich włosów, na które nic nie mogłam poradzić. Faktem jest, że nigdy nie traktowałam ich za dobrze. Od zawsze uważałam, że moje włosy kiepsko się układają, dlatego do ich stylizacji używałam prostownicy. I to, wstyd się przyznać, praktycznie codziennie... Zawsze jednak było dobrze, włosy jakoś wytrzymywały moje eksperymenty z nimi. Ostatnio jednak coś się zmieniło i nie były już tak ładne, jak kiedyś. Zrobiły się szorstkie w dotyku i zauważyłam, że nawet regularnie podcinane końcówki, coraz szybciej się rozdwajają. Postanowiłam dać włosom „odpocząć”, prostowałam je o wiele rzadziej. Do tego kupiłam w drogerii w całą masę przeróżnych odżywek, masek i olejków. Pełna nadziei przystępowałam do kolejnych zabiegów pielęgnacyjnych. Niestety, widziałam tylko niewielką poprawę. Włosy rzeczywiście wydawały się trochę bardziej nawilżone, ale to wszystko. Nadal były szorstkie, łamały i rozdwajały się w zastraszającym tempie.

Jakiś czas temu zamarzyłam o długich, pięknych, opadających na plecy włosach. I gdy już prawie, po wielu miesiącach, a nawet latach, udało mi się osiągnąć zamierzoną długość – taki koszmar! Niestety, ale długie włosy wyglądają ładnie tylko wtedy, gdy są zdrowe, gdy błyszczą. Moje stanowczo odbiegały od tego ideału, a stanowiły raczej obraz nędzy i rozpaczy i najchętniej i tak wiązałam je w kucyk, albo kok. Doszłam do wniosku, że takich długich włosów, to ja nie chcę, że wolę, żeby były krótsze, ale przynajmniej nie wyglądały jak siedem nieszczęść. Poszukiwałam już inspiracji krótkich fryzur w internecie i to właśnie wtedy przypadkiem trafiłam na żelki z witaminami na włosy. Choć wydawał się trochę dziwny, suplement Jelly Bear Hair opinie zbierał w internecie same pozytywne.

Bardzo mnie zaciekawiło to, co zobaczyłam i zaczęłam zgłębiać temat. Przyznam, że z początku potraktowałam to jako jakiś żart. Witaminy na włosy w żelkach? Serio? Tym bardziej mnie to jednak zaintrygowało i wzięłam się za lekturę informacji na temat suplementu, który właśnie odkryłam. Przede wszystkim, uświadomiłam sobie, że włosy rzeczywiście mogą potrzebować witamin. Niby to takie oczywiste, ale jakoś sama na to nie wpadłam. Wszystko, co dotychczas robiłam, żeby ratować moje włosy, to były działania zewnętrzne: odżywki, olejowanie, delikatniejsza stylizacja itp. Zupełnie nie przyszło mi do głowy, żeby spróbować pomóc swoim włosom od środka, przyjmując jakieś witaminy, czy mikroelementy.

A im więcej na ten temat czytałam, wertując zamieszczone na stronie internetowej produktu Jeally Bear Hair opinie i artykuły, tym bardziej logicznie to brzmiało. Dotychczas nie miałam pojęcia, dlaczego stan moich włosów nagle tak drastycznie się pogorszył. Przecież zawsze układałam je na gorąco i używałam od lat mniej więcej tych samych kosmetyków. Wydawało mi się, że mam mocne włosy, grube, zdrowe, odporne na zniszczenia, a tu taki zonk. Nie rozumiałam, co się stało. I nagle olśnienie. Moim włosom po prostu brakuje witamin.

Czytając o żelkach Jelly Bear Hair opinie, jak również informacje producenta, natrafiłam na sporo wzmianek o biotynie. Okazało się, że jest to witamina, ważna w organizmie dla prawidłowego funkcjonowania włosów, skóry i paznokci. Większość źródeł uspokajała, że niełatwo jest się dorobić niedoboru biotyny. Ja jednak zaczęłam się zastanawiać... Ostatnio trochę się odchudzałam (moja wizja długich włosów łączyła się z wizją szczuplejszej mnie), niby starałam się jeść przy tym zdrowo, ale tak naprawdę dość mocno ograniczyłam swoją dietę. Być może przy okazji, wyrzuciłam z niej witaminy, których potrzebowały moje włosy? Gdy czytałam o niedoborach biotyny, przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz. W ciągu ostatnich kilku miesięcy, dwukrotnie przechodziłam mocne przeziębienie, które leczyłam antybiotykami. Wszystko zaczęło układać się w logiczną całość i wskazywać na to, że rzeczywiście, może mi brakować biotyny. Na wszelki wypadek, sprawdziłam, czy jej przyjmowanie jest bezpieczne i czy da się ją przedawkować. Znalezione informacje dały mi zielone światło. Mogę spokojnie przyjmować biotynę, nie martwiąc się, że zrobię sobie tym krzywdę. Nie pozostawało mi nic innego, jak spróbować.

Wprawdzie do kupienia jest spory wybór różnych suplementów na włosy, ale ja postanowiłam pozostać przy tym, na który natrafiłam na samym początku. Dlatego, że Jelly Bear Hair opinie ma dobre, a poza tym – jest w formie żelków! Najprawdziwszych, słodkich, smacznych żelków, nie jakichśtam oszukanych, jak syrop z dzieciństwa, który miał smakować malinami, a smakował gorzką trucizną. Mój entuzjazm powstrzymywała już tylko myśl o tym, że przecież ja się odchudzam. Sprawdziłam jednak, że jeden miś ma 3 kalorie, a dzienna dawka suplementu to 2 misie. Spoko, 6 dodatkowych kalorii dziennie jakoś przeżyję. Zwłaszcza, że będą to zdrowe kalorie.

Zamówiłam żelki przez internet, a gdy tylko je dostałam, natychmiast wzięłam się do ich testowania, niecierpliwie czekając na efekty. Co trzeba przyznać, na pewno nie zapomina się o przyjęciu suplementu. Bo jak można zapomnieć o zjedzeniu żelka? (który dla mnie jest jedynym słodyczem w ciągu dnia, mniam!) Żelki naprawdę są smaczne, smakują tak jak zwykłe misie ze sklepu, choć są bardziej dietetyczne, no i zawierają cały zestaw witamin. No dobrze, ale nie kupiłam ich po to, by się w nich rozsmakowywać. Najważniejsze było to, żeby zadziałały. Czy się udało?

No więc... powoli, po jakichś trzech tygodniach stosowania zaczęłam zauważać poprawę. Przed rozpoczęciem kuracji żelkami, podcięłam końcówki, żeby móc obserwować zmiany na nich. I muszę przyznać, że nie rozdwoiły się tak szybko, jak to było zawsze. Właściwie, po wybraniu całego opakowania suplementu, miałam tylko kilka rozdwojonych końcówek na całej głowie. Zdecydowanie poprawiło się wrażenie dotyku włosów. Stały się bardziej miękkie i gładkie. Obecnie jestem w połowie drugiego opakowania i dostrzegam coraz większą zmianę w wyglądzie włosów z daleka. Zaczynają błyszczeć!

Cieszę się, że natrafiłam w internecie na ten specyfik. Może ścięcie włosów na krótko nie byłoby aż taką tragedią, kiedyś tylko tak się obcinałam. Ale naprawdę marzyłam o odmianie i o długich pięknych włosach. Nie dziwię się, że Jelly Bear Hair opinie zbiera wyłącznie pozytywne. Ja dołączam swoją. Te żelki uratowały moje długie włosy.

Komentarze

Brak komentarzy.

Cellulit – czym jest i jak go zwalczyć?

Cellulit to prawdziwe utrapienie. Chociaż pojawia się w miejscach raczej rzadko wystawianych na widok publiczny, to i tak potrafi skutecznie zburzyć zawodolenie ze swojego wyglądu. Problem...
Czytaj dalej >>

Opinia o produkcie Jelly Bear Hair

Może to dziwnie zabrzmi, ale chcę wam opowiedzieć o tym, jak żelki uratowały moje włosy przed nożyczkami. Tak, tak, dobrze czytacie: żelki. Na całe szczęście, zanim wybrałam się do...
Czytaj dalej >>

Feromony męskie i damskie – czy naprawdę działają?

Chyba każdy słyszał o feromonach – naturalnych substancjach, które mają przyciągać płeć przeciwną. Ile jest w takich opiniach prawdy, a ile mitu mającego niewiele...
Czytaj dalej >>